Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Tłumaczenie Project Horizons - debata
#1
Witam serdecznie tu zgromadzonych.
Z wielkim w sercu żalem oraz z wielkim smutkiem ogłaszam, iż planowane jest zaprzestanie tłumaczenia Fallout: Equestria - Project Horizons.

Chciałbym dzisiaj zaprosić wszystkich zainteresowanych do wzięcia udziału w debacie, która ma odpowiedzieć na pytanie:

"Czy w tłumaczeniu tego utworu jest sens?"

Debata, ażeby każda osoba mogła się wypowiedzieć, będzie trwała przez co najmniej tydzień, czyli  najwcześniej zamknięta zostanie 21 czerwca 2015 A.D.

Prosiłbym wpierw grono tłumaczy o zabranie głosu.
Całujcie mnie wszyscy tam, gdzie powstaje ptasie mleczko.
Odpowiedz
#2
A więc i do tego doszło. Tak, muszę przyznać, że trochę ciężko o tym pisać.

Dopóki Kinro nas motywował, istniała jeszcze jakaś iskra nadziei, że może wróci mi wena i chęć do tłumaczenia. Że mimo powiększającej się niechęci do tego fanfika znajdę w sobie siły, by przetłumaczyć rozdział piętnasty, a potem i szesnasty. Tak się jednak nie stało.

Cóż mogę powiedzieć? Oczywistym jest, że to nasz dzielny korektor starał się reanimować nasze prace w ciągu ostatniego pół roku. Czasami mu to wychodziło, a częściej niż czasami nasze lenistwo i wypalenie triumfowały. Trzymało nas też pewne poczucie obowiązku, powinności wobec czytelników. Bo właśnie dzięki czytelnikom w ogóle kontynuowaliśmy prace po rozdziale 6 i wyżej. Pamiętam, jak pozytywnie na niego zareagowaliście. Wciąż twierdzę, że w oryginale był o wiele lepszy.

I to dochodzę do sedna sprawy, a zarazem pierwszego powodu, dla którego chcemy tłumaczenie zostawić. Zauważyłem, że ostatnimi czasy moja umiejętność dobrego tłumaczenia tego działa spada. Robię coraz więcej powtórzeń, zdania mają coraz dziwniejsze formy i coraz częściej brakuje im sensu. Nie wiedziałem, czy to wina moja, czy Sombera, który pisze naprawdę pokręconym językiem. Najprawdopodobniej obu z nas. Coraz częściej zwyczajnie zmuszałem się, by napisać ledwie parę akapitów, co kiedyś było kwestią paru minut. Teraz nawet po wcześniejszym ustaleniu terminu, wejściu na TeamSpeaka, wspólnej rozmowie - zajęło nam to pół godziny i osobiście już miałem dość (bynajmniej z powodu Kinro i Assista!). Był to pierwszy i jednocześnie największy powódw, dla którego od jakiegoś czasu miałem ochotę rzucić to tłumaczenie, albo co najmniej zrobić sobie dłuuuugi odpoczynek.

Kilka innych powodów? Same pierdoły. Mógłbym powiedzieć, że musiałem się uczyć, co wprawdzie było prawdą, ale i tak miałem sporo czasu by przysiąść do tłumaczenia. Inny powód - znalazłem życie poza ekranem. To też jest pierdoła i coś mało znaczącego, ponieważ wyszło na to że poza domem jestem może dwa, trzy dni w tygodniu, a i to nie zawsze. Mógłbym tak wymieniać dość długo, tylko po co, skoro to nic nie zmienia?

W kazdym razie... siedziałem w tym tłumaczeniu od początku Lutego 2013 roku, kiedy wraz z Ureusem (który nie był nawet bronym!) rzuciliśmy się w wir tłumaczenia dzieła tak wielkiego i tak rozwiniętego (Wtedy jeszcze miał bodajże 47 rozdziałów...), że wiedzieliśmy doskonale, że nie uda nam się tego skończyć. A mimo to zaczęliśmy. Ureus przetrwał dwa rozdziały... no, właściwie to półtora... po czym stwierdził, że to nie dla niego i odszedł. Przyjąłem to na spokojnie, w końcu sam też dam radę, pomyślałem. Nic bardziej mylnego. Niedługo potem zatrudniłem Erasta, a jeszcze potem - Bodzika. Erast wytrwał z nami do rozdziału... chyba 7. Bodzik aż do maja tego roku, mimo że miał sporą przerwę w pracach z powodu matur, do których uczył się cały rok. I tak bardzo mu dziękuję.

Niedługo potem nabyłem GreenScratcha, inaczej "praktykanta". Lubiłem go tak nazywać. W grudniu 2013 roku napisał od mnie nie kto inny jak sam Kinro, ale byłem wtedy tak głupi, że zapomniałem o jego zgłoszeniu. Dobrze że przypomniał o sobie dwa miesiące później, po wydaniu rozdziału... 10, zdaje się. Jako ostatni przybył Stable Tec Assist. Przez tłumaczenie Project Horizons przewinęło się jeszcze kilka innych osób, ale żadna z nich nie wniosła tyle, co wspomniani przeze mnie ludzie, którzy podali mi pomocną dłoń. Aż do teraz wytrwał skład Ja, Kinro i Assist, który również dołączył do nas niedawno.

Po co to piszę? Być może z uczucia pewnej nostalgii. Albo chcę dokładnie pokazać, kto tak naprawdę miał udział w tłumaczeniu PH. Nigdy bym sam nie osiągnął tyle, co z tymi ludźmi. Dlatego między innymi do nich kieruję te słowa; do nich i do wszystkich czytelników, którzy chcieli czytać tłumaczenie pomimo błędów, literówek i braku sensu.

Dziękuję. I przepraszam.

...

Chyba czas na faktyczną debatę. Jeżeli macie jakiś pomysł, jak ponownie zakrzewić w nas ducha tłumaczenia... jeżeli chcecie pomóc, przedstawić plan, zwyczajnie pogadać nad sensem... zapraszam serdecznie. Będę tu zaglądał i się wypowiadał.
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.

Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.


Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Odpowiedz
#3
Czy FoE podstawka jest mniej złożona? Moim zdaniem skoro was odrzuca to co Somber zrobił z tym fickiem to może warto wziąć coś innego jeżeli nadal macie chęć na tłumaczenie. Z niewyjaśnionych mi przyczyn przygody Lilpip jakoś nie zostały przetłumaczone i stoją a powinny być w pierwszej kolejności skoro są podstawą całego kanonu.
Odpowiedz
#4
Well, zawsze możecie dla odświeżenia swoich umiejętnosći spróbować tłumaczenia w drugą stronę. Sam szukam obecnie tłumaczy z polskiego na Angielski, a mojego dzieła jest o wiele mniej niż Sombera, na chwile obecną.

Co wy na to?
Odpowiedz
#5
Szczerze mówiąc, nigdy nie byłem dobry w tłumaczeniu na odwrót. Szło mi znacznie gorzej niż z angielskiego na polski. Nie mam zresztą pojęcia, czemu.
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.

Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.


Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Odpowiedz
#6
Faktycznie... Dla mnie motywacją była po prostu chęć poprawiania swoich umiejętności językowych. Ale z drugiej strony człowieka nie opuszcza wrażenie, że wolałby sobie usiąść do tego raz na jakiś czas, niż robić to po parę godzin w tygodniu aż do śmierci. No może jeszcze ja nie mam co tak mówić, bo za krótko jestem tłumaczem, ale takie miałem po prostu przeczucie od początku. Cóż, to przykre bardzo... Nie wiem, ja na tej debacie proponuję po prostu stałej ekipie, żeby spróbować zająć się na próbę zająć tłumaczeniem czego innego. Może jakiś inny i przede wszystkim krótszy fic sprawi, że wróci nam(wam) przyjemność z tego zajęcia. Niewątpliwie PH potrafi wymęczyć niezrozumiałymi sformułowaniami i problemami bohaterów- kolejny powód, żeby odpuścić sobie, albo przekazać to komuś innemu. Nie mam pojęcia ;-; Ale szkoda byłoby to tak po prostu zamknąć
Odpowiedz
#7
Cytat:[Obrazek: 5df7c0f3be.png]


Skoro już zaplanowaliście zaprzestanie tłumaczenia Project Horizons to po co ten pomysł z "debatą"? 
Niestety tak to bywa, że gdy przychodzi zmierzyć się z rzeczywistością, wielu się poddaje. Wielkie plany, "przetłumaczymy wszystkie rozdziały w 2lata", z każdym kolejnym dniem karlały, z racji perspektywy ogromnej ilości wymaganej pracy. Tak więc dzień po dniu, zabijaliście sami w sobie tą pasję, chcąc przyłożyć się do niej najlepiej jak to tylko możliwe.
Kurcze, sporo wam zawdzięczam, naprawdę. Dzięki wam poznałem moją ulubioną historię, która to z kolei wielce mi pomogła swego czasu. Przykro mi się robiło z każdym kolejnym urlopem tłumaczy, bo wskazywało to jednoznacznie że już przestaje wam się chcieć cokolwiek. Pod silną namową Kinro cokolwiek robiliście, ale i ta metoda szybko się zużyła. Grono czytelników spolszczonej wersji przygód Blackjack nie jest zbyt ogromne, więc nie ma zbyt wielkiej motywacji ze strony czytelników. Musieliście sami w sobie tą siłę pielęgnować, a to jak się okazało, proste nie jest. Serce mi się kraja na myśl o końcu tej wielkiej przygody, ale cóż, widocznie taka jest kolej rzeczy.
Dziękuję wam, dzielni tłumacze, za całą waszą dotychczasową pracę, nie poszła ona na marne.
Odpowiedz
#8
(16-06-2015, 13:58)Luficzowicz napisał(a): Skoro już zaplanowaliście zaprzestanie tłumaczenia Project Horizons to po co ten pomysł z "debatą"? 
Niestety tak to bywa, że gdy przychodzi zmierzyć się z rzeczywistością, wielu się poddaje. Wielkie plany, "przetłumaczymy wszystkie rozdziały w 2lata", z każdym kolejnym dniem karlały, z racji perspektywy ogromnej ilości wymaganej pracy. Tak więc dzień po dniu, zabijaliście sami w sobie tą pasję, chcąc przyłożyć się do niej najlepiej jak to tylko możliwe.
Kurcze, sporo wam zawdzięczam, naprawdę. Dzięki wam poznałem moją ulubioną historię, która to z kolei wielce mi pomogła swego czasu. Przykro mi się robiło z każdym kolejnym urlopem tłumaczy, bo wskazywało to jednoznacznie że już przestaje wam się chcieć cokolwiek. Pod silną namową Kinro cokolwiek robiliście, ale i ta metoda szybko się zużyła. Grono czytelników spolszczonej wersji przygód Blackjack nie jest zbyt ogromne, więc nie ma zbyt wielkiej motywacji ze strony czytelników. Musieliście sami w sobie tą siłę pielęgnować, a to jak się okazało, proste nie jest. Serce mi się kraja na myśl o końcu tej wielkiej przygody, ale cóż, widocznie taka jest kolej rzeczy.
Dziękuję wam, dzielni tłumacze, za całą waszą dotychczasową pracę, nie poszła ona na marne.
Nie wiem, ja tam bym sobie jeszcze potłumaczył , bo dla mnie trochę za wcześnie na mówienie o byciu zmordowanym. Ja w każdym razie mam zamiar walczyć o jak najwięcej, bo bez sensu byłoby z tego wypadać, chociaż nawet się jeszcze porządnie nie nadgryzło tej pasji/harówy. 
Odpowiedz
#9
Damn, przytoczyłeś moje własne słowa.
Tak, to prawda, nie poddawaj się.
W takim wypadku, zostaję i będę tłumaczył dalej. Ale wiedz, że nigdy nie skończymy tego tłumaczyć i tłumaczenia będą wychodzić bardzo powoli.
Całujcie mnie wszyscy tam, gdzie powstaje ptasie mleczko.
Odpowiedz
#10
W razie gdyby ktoś nie zauważył - Rozdział 15 wydany.
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.

Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.


Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości