Ocena wątku:
  • 4 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pustkowia Equestrii 2.0
Starweave nie zorientowała się od razu, że droga ucieczki została odcięta. Ba, nawet próbowała wciskać martwe przyciski kilkukrotnie. Kiedy jednak prawda w końcu dotarła do niej, zrobiło jej się naprawdę gorąco.
 
- Winda nie działa! Jesteśmy w potrzasku! – Krzykała, wchodząc do pomieszczenia. Jednak w odróżnieniu od Rain, Star spojrzała na robota, natychmiast oddalając się od niego. Pokłusała tyłem w jedynym jak jej się wydawało słusznym kierunku. Zatem o ile nie wpadła na coś swoim zadem, szybko zaczęła się rozglądać po otoczeniu w poszukiwaniu czegokolwiek szczególnego. Terminala, broni, skrzyń, jakiejś osłony, innych drzwi lub portretu Luny. Do tego ostatniego pewnie zaczęła by się teraz modlić.

Odpowiedz
- Ależe jacy stalowi? - klacz zamrugała, patrząc się na Xandera z niedowierzaniem w oczach - Panie, to tu od lat stoi tak... - dodała krótko - nikt tentego wcześniej nie łotworzył.


***


Robot zatrzymał się w miejscu. Gdyby mógł, to pewnie przekrzywiłby głowę w geście zdziwienia. Zamiast tego, zamrugał tylko światełkami w jasnym geście konsternacji. Maszyna całkowicie zignorowała panikującą Starweave, a także przygotowującą się do akcji Rain. Sharp ani myślał interweniować w jakikolwiek sposób, Blue miała lepsze pojęcie co robić w takich sytuacjach.


- Błąd krytyczny. Brak kontaktu z dowódcą. Aktywacja protokołu awaryjnego Zulu. Wyszukiwanie najbliższego uprawnionego kucyka. – Robot po raz kolejny zamrugał kilkakrotnie, po czym odwrócił się do Sharpa.
- Autoryzacja inspektora przyjęta. Oczekiwanie na rozkazy.

Medyk spojrzał się błagalnie na Blue. Co on miał niby teraz powiedzieć, żeby to żelastwo nie zinterpretowało tego jako rozkaz otwarcia ognia?
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
Ciemnoniebieski kuc ziemny spojrzał krytycznie na Starweave, która wobec stresującej sytuacji bardzo starała się pokrzyżować ich plany przeżycia tej nocy.

- Starweave, kurwa, uspokój się - syknęła głośno Rainfall w marnej próbie uspokojenia handlarki. Nie było zbytnio czasu, żeby cokolwiek więcej powiedzieć. Na całe szczęście z pomocą przyszło szybkie myślenie Blue, której udało się przekonać robota, że są niegroźni. W głębi duszy Rain była niezmiernie szczęśliwa, że robot okazał się być niewystarczająco kompetentny by pozbyć się intruzów. Bez wątpienia duża była tu zasługa ich kucyka od wszelkich technologicznych rzeczy; ciemnoniebieska klacz nabrała odrobinę więcej respektu wobec ich lokalnej "pani technik". 

To nie oznaczało jednak, że grupa awanturników była zupełnie bezpieczna. Rainfall spojrzała na Sharpa, który desperacko próbował oddać Blue przywilej odpowiadania przepytującemu ich robotowi. Klacz ziemna zmarszczyła czoło, zastanawiając się, jak długo jeszcze będzie musiała trzymać kopyto w górze. Jak kucyki ziemne mogły używać broni ręcznej w komfortowy sposób? Odrętwieć można...
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.

Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.


Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Odpowiedz
Co do kur… Blue patrzyła z niedowierzaniem jak robot nagle zrobił z Sharpa kierownika placówki. Jakim cudem to przeszło nie miała pojęcia. Już miała odpowiedzieć robotowi, gdy jej uwagę odwróciło zamieszanie za nią. Odwracając się rzuciła okiem na pozostałą dwójkę chowającą się za nimi po czym z powrotem odwróciła się do robota.

- Proszę wybaczyć za tą dwójkę. To inspektorzy z Ministerstwa Morale, oni zwykle są… inni. - kierując swój wzrok na sharpa patrzącego na nią błagającymi oczami odezwała się do niego.

- Panie inspektorze, skoro problem uprawnień jest rozwiązany, to może nada nam pan uprawnienia do obiektu i ruszymy dalej z tą “inspekcją”. - powiedziała do przyjaciela, lepiej było dalej podtrzymać przy życiu tą bajkę z inspektorami, przynaj mieli dzięki temu chwile spokoju i nie wiadomo do czego to jeszcze może się przydać.

- Już dostatecznie dużo czasu straciliśmy, a Ministerstwo Technologii chciało mieć raport na jutro.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
Xander przewrócił oczami słysząc odpowiedź starszej klacz. - Stalowi, Steel Rangersi, żelazne puszki które wysadzają w powietrze wszystko co im wejdzie w drogę...? Cóż fakt jakby się tędy przetoczyli to raczej nic be z tego miejsca nie zostało. - Wzruszył ramionami wchodząc głębiej do pomieszczenia i rozglądając się dookoła. - A wy od jak dawna to mieszkacie, w sensie całej tej waszej wioski? - Podszedł do drzwi które znajdowały się na przeciwległej ścianie. Obejrzał je, i stukną parę razy w przyciski znajdujące się obok i się odwrócił. - Nigdy nikt dziwny się nie kręcił w okolicy... oprócz bandytów i teraz zbieraniny z naszej karawany? - Zebra zadała kolejne pytanie podchodząc do ściany która wyglądała jak wielkie lustro. Uderzył w nie kopytem parę razy by sprawdzić czy przestrzeń za ścianą była pusta.
Odpowiedz
Sharp zawahał się chwilę, ale po paru sekundach pokiwał głową i spojrzał się na robota.
- Cała moja grupa, to, uh. Uprawnieni pracownicy Ministerstwa. Mają pełne prawo poruszać się po tym, no, obiekcie - jego słowa nie wyszły jakoś bardzo płynnie, ale na szczęście robotów nie obchodziły takie detale jak płynność i wiarygodność. 
- Przyjęto. Protokół Zulu aktywny. Przypominam o obowiązku wypełnienia formularza Z76-C w terminalu głównym w rezultacie przejęcia kontroli nad obiektem w wypadku Zulu-7. Następnie, należy w terminalu pomocniczym wprowadzić klucz certyfikatu E-4059 oraz… - robot kontynuował dalej, ale wydawał się nie robić nic innego. 

Dla testu, ogier zrobił dwa kroki w bok. Brak reakcji robota, który wciąż wpatrywał się w ścianę i wymieniał numery formularzy i certyfikatów, dodał medykowi nieco pewności.
- To chyba tyle…? - pół stwierdził, pół zapytał, rozglądając się po pomieszczeniu.

***

- Ooo panie, to bydzie… a bojawiem, mała byłam jak my se tu przyszli… - Klacz wyraźnie próbowała sobie coś przypomnieć, ale niezbyt jej szło - Wiesz chłopaczku, nikt na takim zadupiu nie ma czasomierza, po kiego nam. - Prychnęła cicho na kolejne jego pytanie.

- Przyłażą i znikają. Bandyty, jakiś mutant czasem. Przyleźli łowcy niewolników dawniej, tośmy ich pogonili… nie to co teraz, że się zakradły bandyty. A co ty tam wyprawiasz? - Zadała pytanie, patrząc się jak ogier stuka kopytem w lustro. Dźwięk jasno sugerował, że za lustrem była przestrzeń.

Kiedy zaś podszedł do drzwi, zanim jeszcze wcisnął przycisk, wychwycił ledwo słyszalny dźwięk, piknięcia czegoś elektronicznego, a następnie bardzo cichy szum, jakby wentylatora. Nie był w stanie bliżej rozpoznać dźwięków.


// no, chwilę zeszło
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
Blue patrzyła z uśmiechem obserwując jak jej przyjaciel namawia robota to nadania im uprawnień. Nie było to najbardziej przekonujące przedstawienie, ale najwyraźniej było wystarczające dla robota. Gdy robot zaczął wypluwać z siebie instrukcje włączyła ona nagrywanie  w pipbucku, nie wiadomo czy ta informacja im się nie przyda i odwróciła się do Sharpa.

- Panie inspektorze - odezwała się od ogiera, zaczynało się jej podobać ta zabawa w inspekcje aż za bardzo - W takim wypadku powinniśmy trzymać się procedur. Główny terminal i tak był na liście do kontroli. Załatwimy przy okazji kontrole systemów zarządzania placówką.

Czekając aż robot skończy wypluwać z siebie instrukcje Blue skierowała następną prośbę do niego.

- Dobrze. - zaczęła mówić do robota - W takim razie proszę nas zaprowadzić do głównego terminala. Chcielibyśmy też zapoznać się z dokumentacją operacyjną ośrodka i z listą inwentarza który aktualnie macie na stanie.

Z jednej strony, wszystko szło jak na razie bardzo dobrze. Ale z drugiej strony miała wrażenie że coś zaraz pójdzie bardzo nie tak jak by chcieli.

[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
Xander Zmarszczył nos pod swoją maską gdy usłyszał lekkie brzęczenie szkła. - Coś tam chyba jest... - Wymamrotał do siebie. Zastanowił się chwilę gdy usłyszał pytanie od starszej klacz. - Rozglądam się za jakimś przejściem. powiedział krótko i wprost. - Drzwi nie zareagowały gdy kliknąłem guzik. Więc może jest tu coś jak ukryte wyjście ewakuacyjne czy coś. - Po tys słowach odsunął się od lustra o krok i odwrócił do niego tyłem. - Wierzysz w zabobony? Bo za chwile zarobimy siedem lat nieszczęść. - Powiedział z lekkim uśmiechem w głosie i z całej sił oboma tylnymi kopytami kopnął w lustro.
Odpowiedz
Zauważywszy, że sytuacja stała się znacznie bezpieczniejsza dla całej czwórki, Rainfall wyraźnie odetchnęła. Wreszcie mogła postawić kopyto na ziemi zamiast trzymać je w powietrzu jak jakiś posąg! Ciemnoniebieska obserwowała jeszcze przez chwilę jak robot wypluwa z siebie techniczno-biurokratyczny bełkot, po czym stwierdziła, że dobrze będzie sprawdzić, czy w pomieszczeniu nie ma czegoś, co może im się w przyszłości przydać. Lekarstwa, broń, amunicja, prochy, jedzenie... Kto wie, może w od dawna zamkniętym schronie czy innym bunkrze faktycznie można znaleźć coś ciekawego?
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.

Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.


Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Odpowiedz
Udobruchanie komitetu powitalnego wyszło nad wyraz dobrze. Co prawda Starweave spodziewała się, że Blue wypowie jakąś komendę, uprzednio klikając coś na swoim Pipbucku. Jak widać czasami robota da się też po prostu przegadać. Pozostając w bezpiecznej odległość, jeszcze przez chwilę przyglądała się ona wydarzeniom. Główny terminal brzmiał kusząco. Jednak wyglądało na to, że to tamta dwójka jako pierwsza położy na nim swoje kopyta. Poza tym, dostęp do niego pewnie i tak wymagał Pipbucka, którego to Sharp od tak po prostu sobie znalazł. Wzdrygał się na te myśl, niezadowolona faktem, że przecież ona nigdy swojego nie dostała.

Rainfall już zaczęła węszyć po tym miejscu. Star uznała, że to dobry pomysł i zbliżyła się do niej w celu przyłączenia się. Popatrzyła na klacz, lekko się uśmiechając, lecz nie mówcą nic.

Chciała wiedzieć dwie rzeczy. Co to za placówka. Co się w niej takiego znajduje. Oraz Ile to coś jest warte. To w sumie trzy rzeczy. Myśl o kapselkach zawsze poprawiała jej humor. W swoich myślach już zaczęła przeszukiwać gildie i potencjalnych frakcje, które mogły by być zainteresowane takowym znaleziskiem. Nawet Steel Rangersi handlowali czasami z mieszkańcami pustkowi. Co prawda wymieniali się za żywność i podstawowe zapasy. Natomiast po miejsca takie jak te tutaj, sami przychodzili by je sobie wsiąść, najczęściej brutalną siłą.

Zawsze pozostawała jeszcze kwestia samej informacji. Ta mogła być bardzo cenna, jeśli odpowiedni kucyk wiedział jak się z nią obchodzić.

Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości