
Co dosyć ważne, nie miałem na myśli tylko i wyłącznie "wyłączenia" tej fikuśnej tarczy, ale powolny, mozolnym wyciąganiu tej śmierdzącej kupy kryjącej się pod nią. Sprzątanie tego całego syfu. Chwilowe "otworzenie" tej puszeczki nie było by wielce niszczycielskie dla Ciebie, ale otwarcie jej całkowite i nie robienie nic z zawartością już tak. A jak już wspominałem, to co jest w środku rośnie szybciej niż to co je chroni, więc pewnego dnia od środka rozsadzi to wszystko i wyleje się na zewnątrz w dość niekontrolowany sposób.